Grób, Przyjacielu, to miejsce gdzie ludzka struktura przestaje istnieć. Wszystko, co ludzkie w grobie przestaje po prostu być. Generalnie to bardzo przygnębiające miejsce…jeśli będziemy na nie patrzeć oczyma ludzkimi, myśląc o śmierci fizycznej. Ale kiedy zmienimy perspektywę z fizycznej na inną, ponadczasową to okazuje się, że grób wcale nie jest takim najgorszym miejscem. Wręcz odwrotnie, grób jest miejscem, w którym jesteśmy tuż po śmierci…i nie, to nie koniec. Teraz czekamy na nowe.
„Zostaliśmy więc pogrzebani z nim przez chrzest w śmierci, aby jak Chrystus został wskrzeszony z martwych przez chwałę Ojca, tak żebyśmy i my postępowali w nowości życia.”
Rz 6:4 (UBG)
Śmierć jest znakiem decyzji o zakończeniu wszystkiego co stare, złe, moje. To punkt zwrotny oparty na tym, że mówię Mu TAK i kończę z tym, co było. Śmierć jest momentem wyboru, dobrego wyboru. Ale po śmierci potrzebujemy być w grobie ponieważ jest to miejsce unicestwienia starego. W grobie zmieniamy, Przyjacielu, swoje priorytety. W grobie uczymy się zwyciężać z samym sobą, z presją zła. W grobie tak naprawdę rodzimy się na nowo. To miejsce pełne wyzwań, gdzie stajemy oko w oko z własną istotą. To tam właśnie uczymy się wybierać, to co On by wybrał i odrzucać, to co On by odrzucił. Trudne to, wiem…nie ma lekko ale nie ma innej drogi.
Myślisz sobie – śmierć, i wszystko się zacznie od nowa. Tak zacznie się, na pewno tak będzie ale najpierw trafimy do grobu. Tam właśnie nauczymy się Mu ufać, wierzyć w Jego Słowo. Tam nauczymy się budować na Kimś, Kogo nie widzimy. Nauczymy się podejmować rękawicę nowych wyzwań, które kiedyś zaprowadzą nas w miejsca do tej pory niedostępne. Grób jest szlifiernią naszego charakteru. Jesteśmy przez Niego oczyszczani i wygładzani. Tworzy On z nas pewien wspaniały kształt…kształt podobny do Niego samego.
ZAWSZE BĘDZIESZ W JAKIMŚ GROBIE
„Stale bowiem my, którzy żyjemy, wydawani jesteśmy na śmierć dla Jezusa, aby i życie Jezusa ujawniło się w naszym śmiertelnym ciele.”
II Kor 4:11 (SNP)
Zawsze trzeba będzie w czymś umrzeć, zmienić bieg jakiejś sprawy, tok myślenia, sposób postępowania. A potem będzie trzeba nauczyć się żyć bez tego, podejmować inne decyzje, myśleć w inny sposób. Po prostu wywalczyć to z samym sobą, mając Jego po swojej stronie. To się nigdy (jak widzisz powyżej) nie zmieni. To była, jest i będzie nasza powszedniość w tej podróży, na którą zostaliśmy przez Niego zabrani.
To zazwyczaj (albo nawet zawsze) jest nie w naszym stylu, bardzo nieprzyjemna sprawa. Bo kto lubi każdego dnia odkrawać cząstkę samego siebie i decydować się zastępować ją czymś co jeszcze do tej pory nie wpisywało się w jego życiową estetykę. Chyba nikt tego nie lubi, ja na pewno tego nie lubię. Ale ilekroć zgadzam się na ten zabieg a potem decyduję się być pogrzebanym w procesie zmiany punktu widzenia i sposobu działania…wtedy Przyjacielu doznaję czegoś bardzo cudownego, nie do opisania…
„…jak Chrystus został wskrzeszony z martwych przez chwałę Ojca, tak żebyśmy i my postępowali w nowości życia.”
Rz 6:4 b (UBG)
Tak, Przyjacielu…Zmartwychwstanie !!!