Przesypany piasek – cz. I…i nie wiem co dalej ?

Każdego dnia piasku w klepsydrze jest coraz mniej. Tego co z tyłu zaczyna być więcej niż tego, co z przodu. Idziemy do przodu, Przyjacielu, idziemy…chociaż nie widzimy dalej niż na tutaj i teraz. Nie wiem jak Ty, ale ja chciałbym wiedzieć co mnie czeka, kiedy tego piasku w klepsydrze będzie już bardzo mało, kiedy nie będzie tyle siły co teraz, kiedy nie będę już pamiętał tego wszystkiego co teraz…a może będę miał tyle siły, może będę to wszystko pamiętał…nie wiem? No właśnie tego wszystkiego nie wiem. Tak, oczywiście…wierzę, wierzę, że będzie dobrze, będzie jak będzie…ale będzie dobrze…ale nie wiem jak?

Może kiedyś o tym myślałeś, może nie myślałeś…a może myślałeś tylko jeszcze nikomu się do tego nie przyznałeś? Nie znamy przyszłości, nie jesteśmy w stanie spojrzeć dalej niż na rzeczone wcześniej tutaj i teraz. Nasz ludzki wzrok jest zbyt krótki i mało wyostrzony aby widzieć takie rzeczy. Wszyscy, którzy poszliśmy za Nim wierzymy, że kiedyś też  z Nim będziemy…ale mimo wszystko ta przyszłość, która jest na tej ziemi jest dla nas niewiadomą. I chociaż może się do tego nie przyznasz, to myślisz o niej, razem myślimy, Ty i ja.

I chcę Ci coś powiedzieć. Mimo, że czasem będzie nam dane poznać coś co jest przed nami poprzez Jego działanie (np. proroctwo) to jedyna, najważniejsza rzecz, jak powinna trzymać na dobrym kursie naszą podróż przez życie, to jest zaufanie w to, jaki On jest i co chce w stosunku do nas.

„Ja wiem, jakie wiążę z wami plany — oświadcza PAN. — To plany o pokoju, a nie o niedoli. Chcę dać wam szczęśliwą przyszłość i uczynić was ludźmi nadziei.”

Jer 29:11 (SNP)

Bez względu na to jakie mamy plany na przyszłość, czy maluje się ona w ciemnych czy w jasnych barwach, to On też ma swoje plany. Są to dobre plany, najlepsze, pełne jasnych barw, pokoju, i szczęścia. Fakt, może być trudno, mogą być bardzo skomplikowane momenty, ale żadna z takich sytuacji nie zmieni Jego planów w stosunku do nas. Zawsze największym problemem jesteśmy my. Ponieważ posiadamy swój własny scenariusz dla siebie. Jeśli ma być „pokój i szczęście” to tylko w takim wydaniu, w jakim my sami to przewidzieliśmy…a Pan mówi „Ja wiem…”. On jest najwyższym suwerenem dla wszystkiego, i jeśli Go za takiego uznamy to w każdej sytuacji zobaczymy „pokój i szczęście”…nawet w tej najbardziej trudnej.

Wiem, zdaję sobie sprawę…napisać łatwo ale już przejść przez to zdecydowanie trudniej. Ale czy jest jakaś inna droga, sposób funkcjonowania.

On chce „…uczynić nas ludźmi nadziei”. A jaki z tego komunikat? Nadzieja potrzebna jest w momentach trudnych. Dlatego obok pokoju i szczęści On mówi do nas o niej. Bo właśnie dzięki nadziei, którą On nam daje w chwilach krytycznych jesteśmy w stanie wejść w symbiozę z pokojem i szczęściem. Dzięki nadziei możemy patrzeć Jego oczyma na to co dzieje się w danym momencie w naszym życiu. Nadzieja jest innym rodzajem wzroku, to właśnie ten sposób patrzenia, dzięki którem możemy wybiegać w przyszłość w atmosferze pokoju i szczęścia. Nadzieja jest niebiańską pieczęcią złożoną na pergaminie naszego życia. Coś co nigdy nie zawodzi, jeśli się tego uchwycimy. Dlaczego? No na pewno nie z naszego powodu i zasług. To z Jego wyboru i z Jego powodu, i dzięki Jego zasługą.

„a nadzieja nie zawodzi, bo miłość Boża rozlana jest w naszych sercach przez Ducha Świętego, który został nam dany.”

Rz 5:5 (SNP)

Więc mamy coś niezawodnego – nadzieję z nieba. Przyjmujemy ją poprzez świadomość bożej miłości względem nas. A zapieczętowani jesteś ta nadzieją dzięki Duchowi Świętemu, który w nas mieszka i ciągle nam o tym przypomina.

Codziennie staje w pozycji wyboru. Jak patrzeć, komu wierzyć, na czym się opierać. Mogę wybrać dwie rzeczy,  mogę się rozsypać jak piasek z klepsydry…ale mogę też pozwolić się pozbierać…Temu, który ma dobry plan, o pokoju, o szczęściu…plan pełen nadziei.

Jesteśmy jak przesypany piasek, jak przesypująca się klepsydra…to nic.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *