Nie wejdziemy na niego, jeśli nie się nie poświecimy. Wielkie rzeczy przychodzą tylko poprzez wielkie wyrzeczenia. Mamy swoje pragnienia, plany. Myślę, że większość z nas, chodzących z Panem chce, aby On budował nas…w służbie dla Niego, w relacji, w przemianie życia. To są naprawdę dobre rzeczy, myślę, że nawet powinniśmy ich pragnąć. Powinniśmy mieć dobre, boże cele, które chcielibyśmy zrealizować. Nie powinniśmy pozycjonować się tylko, jako „wypełnienie” kościelnych ławek. Nie do tego zostaliśmy powołani. Zostaliśmy powołani do progresu, kroczenia z wiary w wiarę, wzrastania z mocy w moc. I Słowo wyraźnie mówi że to jest dobre. Choćby nawet poniższy fragment.
„Słuszne jest stwierdzenie, że kto ubiega się o starszeństwo, pragnie pięknej pracy.”
I Tm 3:1 (SNP)
To dobra rzecz, piękna, jak czytaliśmy. Wzrost w Panu powinien stać się dla każdego ucznia celem nadrzędnym. Ale nie będziemy wzrastać jeśli nie będziemy tego pragnąć (jak czytamy powyżej), nie drgniemy nawet o centymetr. Ale żeby stało się cos jeszcze więcej to same pragnienia nie wystarczą.
„Zachęcam was zatem, bracia, ze względu na miłosierdzie Boże, abyście oddali swoje ciała na ofiarę żywą, świętą, miłą Bogu — jako wyraz waszej rozumnej, wypływającej z głębi ducha służby. „
Rz 12:1 (SNP)
Jeśli pragniemy „starszeństwa” to na ołtarzu ofiarnym musimy położyć wszystko, co nas oddziela od tego. Nasza dobra, rozumna, duchowa służba (o jakiej czytamy powyżej) jest efektem przejścia przez „ołtarz ofiarny”, po prostu nie ma nic za darmo. Chcemy więcej, Pan może nas do tego poprowadzić…ale pamiętajmy, musimy stać się „ofiarą”
Czy jesteśmy na to gotowi? To dobre pytanie. Ale myślę sobie, że kiedy przyjdzie świadomość tego faktu, świadomość potrzeby „ołtarza ofiarnego”, to wtedy wiedziemy na właściwą ścieżkę prowadzącą na „szczyt”.
Przyjdzie też za tym pokora. I będzie się ona przejawiać też w tym, że nie będziemy już tak bardzo skorzy do osądzania ludzi, którzy w drodze na swój „szczyt” postawili kilka niepotrzebnych kroków, pomylili się. Potknęli się…ale nadal idą do przodu.
Zrozumiemy że „ołtarz ofiarny” pokazuje kim naprawdę jesteśmy, i ile potrzebujemy zmienić…i czy chcemy to zmienić.
„Bo kto z was, zabierając się do budowy wieży, nie siada najpierw i nie oblicza kosztów, czy wystarczy mu na jej wykończenie?Nikt nie pragnie, by się okazało, że po założeniu fundamentów zabrakło pieniędzy na dalsze prace. Nikt też nie chce być wyśmiany przez ludzi, mówiących:Ten człowiek zaczął budować, lecz nie był w stanie dokończyć.”
Łk14:28-30 (SNP)
Po prostu dobrze jest pomyśleć, zanim coś się powie. Dobrze jest wiedzieć czego się chce. To pozwala nam uniknąć goryczy. Zobaczmy najpierw czego pragniemy i zacznijmy zdawać sobie sprawę ile to kosztuje.
„Ołtarz ofiarny” to miejsce na którym nasze „ja” spala się doszczętnie. To miejsce, gdzie dowiadujemy się jacy jesteśmy naprawdę, stajemy się gotowi do zmiany. Wtedy będziemy mogli powiedzieć Panu, tak jak powiedział Izajasz – „oto jestem, mnie poślij”.